wtorek, 13 września 2011

Renesans win owocowych?

Autor: p.ziemichod

Na sklepowych półkach coraz częściej pojawiają się nowe wina owocowe. kolejne jabole? - nic z tych rzeczy. Wina owocowe zaczynają przeżywać swoją drogą młodość. Odświeżone, eleganckie i przede wszystkim wysokiej jakości pretendują do tego by wejść na salony. Czy im się to uda?

Żaden rynek nie lubi zbyt długiej stagnacji. Gusta konsumentów się zmieniają a wraz z nimi zmieniają się produkty. Przez długie lata polscy konsumenci stawiali na stole wódkę na zmianę z piwem i jeśli chodzi o ilość konsumowanych litrów alkoholu przemysł spirytusowy był absolutnym faworytem.
Potem długo nic i drugie miejsce zajmowało piwo. Na początku lat dziewięćdziesiątych zaczęliśmy oswajać się z winem, ale tylko tym gronowym. Wina owocowe stanowiły swoisty folklor postpegeerowskich wsi albo małych miasteczek i kojarzyły się raczej z beznadzieją polskiej biedy. Jabcoki najchętniej spożywali najmniej zamożni. Najczęściej bezrobotni ale także studenci.
Jedynymi owocowymi alkoholami przeznaczonymi do szerokiego spożycia były nalewki czy likiery, które stanowiły słodkie wykończenie deserów na rodzinnych spotkaniach przy kawie.

W końcu jednak powstała czarna dziura na rynku owocowych alkoholi, która musiała, zgodnie z logiką rynkowej astronomii wchłonąć nowy asortyment. W odpowiedzi na to zapotrzebowanie pojawiły się w Polsce pierwsze wina owocowe, których nie należało opatrywać etykietą "napój winopodobny" czy przymiotami jak siarkofruit, mózgotrzep itp. W sprzedaży nareszcie pojawiły się produkty przeznaczone do spożycia bez fałszywego poczucia wstydu, za cenę równie atrakcyjną co większość gronowych win. Skąd ta zmiana?
         
O winie gronowym bez kantów

Biorąc pod uwagę cenę marek jakie mają największy udział w rynku win gronowych, przeciętny polski konsument wina wydaje najczęściej od 7 do 15 złotych na jedną butelkę wina. Kryterium wyboru jest, zaraz po znanej marce, przede wszystkim cena, kolor i smak wina (chodzi głównie o to, aby wino było, mówiąc językiem potocznym "słodkie"). Dobrze, gdy kupując znamy podstawowe zasady doboru win do potraw czy temperatury podawania (często spotykanym przeze mnie błędem nawet w restauracjach jest chłodzenie win czerwonych czy podawanie białych win na ciepło).

Gdyby nie zakorzenione w świadomości społecznej przeświadczenie o wyższości każdego rodzaju wina gronowego nad każdym winem owocowym, nie tylko na polskich stołach królować mogłyby różnorakie napitki.

Kultura masowa, literatura, sztuka przyzwyczaiły nas do - najczęściej pozornie wykwintnego charakteru wina gronowego (szczególnie czerwonego). Oczywiście są marki, które plasują się na samym wierzchołku pojęcia elegancja i dobry smak, nie mnie większość powszechnie spożywanych przez przeciętnego Kowalskiego win nie różni się niczym w procesie produkcji od odżegnywanych od czci i wiary win owocowych.

Począwszy od przemysłowego, maszynowego zbioru winogron, których nawet się nie myje, przez miażdżenie ich na miejscu, krótką fermentacje i sztuczne filtrowanie aby kilku miesięczne wino nadawało się do spożycia. Nie ma w tym winie magii zaklętych uliczek Paryża czy andaluzyjskich stoków. Ot, po prostu przeciętne stołowe wino, którego etykieta nie rzadko, również nie podaje konkretnego szczepu grona, z którego dany produkt powstał. Nie znajdziemy w nim, także wyrafinowanego bukietu,

Zresztą, jak już pisałem wcześniej jest to zbyteczne. Przeciętny konsument win z tego segmentu cenowego prosi po prostu o wino, które "nie jest cierpkie, kwaśne i zbyt mocne". Oczywiście, nie staram się tutaj obwiniać nikogo i wytykać braki w wiedzy. W końcu jeśli chcemy napić się dobrej kawy nie musimy studiować antycznych woluminów z przepisami parzenia tego napoju, a kupując w sklepie piwo w poważaniu możemy mieć różnice między brzeczką a słodem i w żaden sposób nie pogarsza to naszej percepcji tego złocistego przysmaku.

Nie mniej nawet badania socjologiczne dowodzą, że przywiązanie konsumenta do konkretnej marki jest złudne i bez zasadne, gdyż nie jest o wstanie na dłuższą metę wybrać w gronie kilku podobnych produktów piwa przez niego ulubionego.
Dlatego śmiało mogę zaryzykować tezę, że większość konsumentów mogłaby z powodzeniem zamienić kupowane rodzinno-towarzyskie spotkania wino gronowe na butelkę wysokiej klasy wina owocowego.

Idą zmiany

Skąd to przypuszczenie? - ze stosunkowo wysokiego udziału tzw. Win deserowych (w grupie tej mieszczą się wina owocowe) w ogólnej sprzedaży alkoholu w Polsce. Wina tej grupy stanowiły ponad 27 proc. Wszystkich sprzedawanych w naszym kraju w 2007 roku. Dodatkowo impulsem do pozytywnych zmian jest coraz bardziej wykruszająca się liczba konsumentów win tzw. Prostych (przysłowiowych jaboli). Młodzi ludzie coraz rzadziej sięgają po patykiem pisane , a jego cena na tle win gronowych nie jest już tak oszałamiająca. Producenci muszą, zatem dotrzeć do bardziej wybrednych i wyrafinowanych klientów oferując towar najwyższej jakości. Stąd nie dziwi fakt, że firmy tradycyjnie kojarzone z produkcją win typu Arizona, poszerzają swój asortyment o wina owocowe znacznie wyższej klasy.  I choć na razie nie stanowią one podstawy produkcji to ilość oferowanych marek systematycznie rośnie.

Ale wysokiej klasy wina owocowe to domena nie tylko producentów takich jak wielkopolski Ostrowin, czy warecki WarWin kojarzonych tylko z winami prostymi. Systematycznie oferta importerów win zachodnich jest poszerzana o produkty fermentacji owoców - żeby tylko wspomnieć bogatą ofertę firmy Bartex czy Jantoń adresowaną do wymagających konsumentów.

Wina te jednak nie tylko podbijają sklepowe półki. Produkty wyżej wymienionych dosyć regularnie wygrywają winiarskie konkursy organizowane corocznie przez Stowarzyszenie Naukowo-Techniczne Inżynierów i Techników Przemysłu Spożywczego, a odbywające się pod patronatem ministerstwa rolnictwa.

Zdrowe bo ... polskie !

Duże nadzieje producenci krajowi mogą wiązać z forsowaną przez unię europejską polityką regionalizmu oraz promocji zdrowej żywności.  Skoro na stołach europy gościć może oscypek, śliwowica czy schabowy, to dlaczego miałoby tam zabraknąć dobrego gatunkowo polskiego wina z owoców?  Poniekąd na to zapotrzebowanie odpowiadają producenci wina z Majątku Sławno proponując nam ofertę gatunkowych win owocowych i cydrów, podbijających idee tzw. Slow-Food ( promującą regionalizm kulinarny i małych lokalnych producentów).  Wina proponowane nam przez producentów ze Sławna dodatkowo produkowane są bez konserwantów i stabilizatorów. Doceniają to konsumenci.

Przyszłość ma smak owoców!

Oprócz tych, wymienionych producentów istnieje zapewne niezliczona ilość pomniejszych, dopiero zaczynających swoją zawodową drogę. Oczywiście naiwne byłoby twierdzenie,że wina owocowe wprost z targów i branżowych konkursów winiarskich przeniosą się na stoły całej Europy.

Trzeba jeszcze długich lat zanim w naszym kraju upowszechni się nie tyle sama kultura picia wina ile kultura picia wina owocowego. Wciąż jeszcze wiele do życzenia pozostawia promocja tych wyrobów tak w kraju jak i za granicą. Jednak kroki podejmowane dziś zarówno przez duże wytwórnie jak i mikro producentów pozwalają bardzo optymistycznie spojrzeć w przyszłość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz